Posty

Wyświetlanie postów z 2024

Nadawanie: Listy Miłosne. Virginia Woolf , Vita Sackville-West

Obraz
  Wkroczyła Pani Edwinowa Montagu, wytworna, cynobronowa z domieszką czerwieni, o kształtach zakorkowanej butelki. Zadrżała. Spojrzała na mnie z wyraźnym ubolewaniem. Ukryła uśmieszek. Spojrzał po raz drugi. Pomyślała: och, to koszmar!. Spodobałam się jej, choć mi współczuła. Usłyszała, jak flirtuję. Była zaintrygowana. W końcu uległa. Widzisz, kobiety nie potrafią się oprzeć takiemu rażącemu zaprzeczeniu kobiecości. „Listy Miłosne. Virginia Woolf , Vita Sackville-West”,   Str 185 Miałam trochę obaw przed tą książką, zapowiadaną jako „korespondencja   dwóch kobiet ukazująca dynamikę ich wyjątkowego związku”. Wystraszyło mnie to hasło, było jak zapowiedź wielostronicowych miłosnych treli, na dodatek retro i stylizowanych na dziewczyńskie uniesienia. No bałam się, że dostanę coś jak romans   Pollyanny i Ani Shirley, i to w formie epistolarnej. Ale tak się nie stało, bo to jednak szczere kobiety były, ta Virginii i Vita, inteligentne i mocno stąpające po ziemi. Oc...

Zawsze sama: "A Clergyman’s Daughter" George'a Orwella

Obraz
  Almost any situation is bearable if you have a home to go back to and a family who will stand by you.  (można znieść niemal wszystko, gdy ma sie dom, do którego można wrócić i rodzinę, która okaże wsparcie ( tłum. własne)) George Orwell "A Clergyman’s Daughter", str 141 Spinterski September celebrowałam w tym roku za pomocą Orwella i tkmaxxa. A Clergyman’s Daughter, kupiona w kuszącej tikemaksowej cenie 18.99 PLN, stała się moim wyborem na czas czytania o starych pannach. Tu mam chęć pokręcić nosem na nazewnictwo tego stanu cywilnego u nas i u Anglosasów. W naszym języku kobieca niezamężność brzmi, jakby była godna pożałowania. Jej określenie słowami STARA  PANNA sugeruje przekształcenie nieposiadającego obrączki dziewczęcia w istotę dziwaczną i poślednią. Po nie polsku brzmi to trochę lepiej,  spinster nie jest zlepkiem dwóch słów, z  których każde do niedawna odzwierciadlało stan niegodny szacunku i poważnego traktowania. „Spinster” pochodzi od słowa „spi...

najlepsza książka minionego lata: "Córka Weterynarza" Barbary Comyns

Obraz
  Mrugacz pożerał mnie swoim dobrotliwym spojrzeniem, a ja myślałam: muszę być mu wdzięczna, i siedzieliśmy tak na sztywnych krzesłach jadalni, on dobry, a ja wdzięczna. Barbara Comyns „Córka Weterynarza”, Str111   Jak tylko pochłodniało poczułam chętkę przeczytania czegoś z krainy herbaty, deszczu i wellingtonów. Jednym słowem zachciało mi się porządnej angielskiej powieści, najlepiej w stylu Wichrowych Wzgórz. Paskudna pogoda i skomplikowani bohaterowie to miały być główne, ale niejedyne, walory mojej nowej czytanki. Wybór padł na czekającą od dobrych kilku miesięcy Córkę Weterynarza . Trochę się krzywiłam na początku, gdy się okazało, że narratorką i protagonistką tej opowieści jest siedemnastoletnie dziewczę mieszkające na brytyjskiej prowincji początku 20 wieku. Ua, czyżby mi się trafiło retro Young Adult z ubogą acz dzielną bohaterką? Tak pomyślałam przy pierwszych stronach, ale szybko moje obawy zostały zastąpione fascynacją.   Bo Córka Weterynarza to jed...

Jak sie niedopasować : Robert Walser „Rodzeństwo Tanner”

Obraz
  Jeśli już chce się kogoś zatrudnić, to, moim zdaniem, trzeba też umieć o niego zadbać. Robert Walser „Rodzeństwo Tanner”,   Str 15   Praca to zło,   w większości przypadków. Przekonałam się o tym sama, przekonał mnie do tego Walser swoją książką. Bo udręka potrzeby zarabiania na życie przyprawia cierpień nie od dziś i nie tylko gen Z słabo sobie z tym radzi. Bohater właśnie wznowionego „Rodzeństwa Tanner” to młody, inteligentny i pełen energii człowiek, który nie potrafi się odnaleźć w roli trybiku machiny wprawiającej w ruch kapitalistyczne społeczeństwo. Wiem, zabrzmiało to patetycznie, ale tak naprawdę oznacza zwykłą potrzebę obrony przed utratą własnego ja, swojej indywidualności i wolności, na rzecz systemu   generowania zysku.   Zachowania protagonisty Walsera budzą bardziej zdumienie niż zachwyt, ale dzięki temu czytelnik ma dla niego jeszcze większą sympatię. Przynajmniej taki czytelnik jak ja, bo mnie zawsze fascynowały wysiłki przeciws...

Francuska pokuta: Krzysztof Varga „Ostrygi i kamienie. Opowieść o Normandii, Bretanii i Pikardii”

Obraz
  Czytanie Prousta jest dziś zbędną ekstrawagancją, może dlatego niesie ze sobą melancholijną przyjemność, choć jest właśnie czasem zmarnowanym, czasem przepieprzonym, który można by przeznaczyć na coś bardziej pożytecznego. Krzysztof Varga „Ostrygi i kamienie. Opowieść o Normandii, Bretanii   i Pikardii”, Str 56 Francja, słodka Francja, smakowita w każdym kawałku. Ucieczka grzesznych, tak jak   Krzysztof Varga grzeszących nadmiarem szczerości i wyznań na temat polskiego rynku książki i obyczajów literackiego światka. Uczynkiem mowy Pisarz w swoim Dzienniku  dokonał tego niespotykanego aktu zdrady: omówił w nim to i owo, znane mu z autopsji, nasłuchów,   tudzież obserwacji. Spotkała go za to zasłużona kara, bo „Dziennik Hipopotama” solidarnie przemilczano,   Autora z okazji jego wydania nie zapraszano ani na branżowe festiwale ani na spotkania autorskie. Nauka nie poszła w las, a Krzysztof Varga poszedł po rozum do głowy i następną książkę przygotowa...

Madziarska nostalgia: Krzysztof Varga „Gulasz z turula”

Obraz
  Węgierski los jest tak tragiczny, ponieważ nie interesuje na świecie nikogo prócz samych Węgrów. Ze swojego historycznego nieszczęścia Węgrom nie udało się zrobić sprawy światowej. Krzysztof Varga „Gulasz z turula”, Str 71 Powiadamiam o odkryciu: Polska ma swojego Rudisa! Albo Czesi maja swojego Vargę, bo to objawienie   zawdzięczam lekturze   „Gulaszu z turula” , książki wydanej ponad dekadę przed ukazaniem się Ostatniej Podróży Winterberga i Stacji Europa Centralna Jarosława R. Wiem, że takie porównania są wkurzające i dla autorów i dla ich czytelników, ale w tym przypadku nie sposób się im oprzeć. Nie dość, że obaj pisarze pochodzą z terenów niegdysiejszych Austro-Węgier i mają około pięćdziesiątki, to jeszcze   każdy z nich wykazuje niebywałą fascynację dziejami przegranych bitew oraz lokalnymi przysmakami i napitkami. Tak, jestem skłonna twierdzić, że Ci, co dali się uwieść czarowi rudisowego „ beautiful landscape of battlefields, cemeteries and...

Kilka problemów z kobiecością" Piersi i Jajeczka" Mieko Kawakami

Obraz
  Wydaje im się, że bycie kobietą to coś przyjemnego. To dlatego, że dają nam do czytania głupie książki. Żebyśmy w to uwierzyły. Mieko Kawakami „Piersi i jajeczka”, str 44 Trzy kobiety, ale nie Altmana, albo Czechowa, tylko Kawakami, japońskiej pisarki urodzonej w Osace. Każda z tych kobiet jest w innym wieku i boryka się z innymi problemami, związanymi z uwikłaniem w żeńską płeć. Najstarsza z nich, Makiko, całe życie pracuje jako hostessa. Zbliża się do czterdziestki i czuje coraz większe zagrożenie utratą posady. Jest to pewnie jeden z głównych powodów jej decyzji o poddaniu się operacji powiększenia piersi. Najmłodsza z nich, Midoriko, córka, Makiko, ma dwanaście lat i formalnie jest dzieckiem, bo wciąż nie ma   okresu. Swoje lęki związane z z wejściem w kobiecość zapisuje w dzienniku, fragmentami udostępnianym w tekście książki. Jest jeszcze Natsuko, narratorka całej powieści, trzydziestoparoletnia poczatkująca pisarka. W pierwszej części książki zajmuje się o...

Ora et Labora: Barbara Frischmuth „Szkoła klasztorna”

Obraz
  Do dyspozycji mamy niewiele luster. Lustra służą rozbudzaniu próżności. Zabierają też czas. Przed lustrem człowiek stoi długo i kontempluje odbicie, w którym rozpoznaje siebie. Barbara Frischmuth „Szkoła klasztorna”, Str18   Upał, aż by się chciało schować w dające chłód średniowieczne mury. Opactwa albo klasztoru.   Tylko co, jak mimo gwarantujących zimno ścian, we wnętrzach budynku odpocząć się nie da? Bo wieje od tych ścian jeszcze i grozą. Taką, co poty wyciska, powoduje koszmary i dniem i nocą.  No dobra, nie od ścian, ale od osób pomiędzy nimi przebywających. Skąd to wiem? Bo zabrałam się ostatnio za pewną niewielką, liczącą mniej niż sto stron,  książeczkę. Zawierającą tekst, co działa jak karta pobytu w katolickiej szkole zakonnej z internatem dla dziewcząt.   Szczerze, to nie sadziłam, że będzie aż tak. Że tak mocno uda mi się zanurzyć w atmosferę panującą w zacnej szkole dla panien. Oczekiwałam, typowego w przypadku opowieści o katoli...

Pisać znaczy kraść : "Yellowface" Rebeki F. Kuang

Obraz
  Teraz już wiem, że wysiłki autorów nie mają absolutnie żadnego przełożenia na powodzenie książek. Bestsellery po prostu się wybiera. Co robi pisarz, nie jest w najmniejszym stopniu istotne.  Rebecca F. Kuang "Yellowface", str 105 Ta książka jest zemstą autorki na światku wydawniczym i nie tylko. "Yellowface" to zgryźliwa i niewyrafinowana kpina z tego, co się dziś wokół wydania, produkowania, promowania książek dzieje.  Autorka fantasy tym razem wzięła się za rzeczywistość i odmalowała ją w jaskrawych, choć niepięknych barwach. Oczywiście trochę i nazmyślała (chyba?) nadając całości formę psychologicznego thrillera. Oto dwie autorki, jedna odnoszące olbrzymie sukcesy, druga po nieudanym debiucie, razem celebrują kolejny sukces tej pierwszej. Balują do upadłego, a jedna z nich z tego upadku się nie podnosi. Ta co ma na koncie bestsellery i kontrakt z Netflixem na ekranizacje swojej prozy, pada trupem, w wyniku zakrztuszenia się naleśnikiem (ciekawe, kto oprócz m...

pociągiem przez życie: Jarosław Rudis „Stacja Europa Centralna"

Obraz
  Wcześniej czy później bez wątpienia osiągniemy cel podróży. A może jej cel i sens polega na tym, by nigdzie nie dotrzeć? Liczy się sama podróż, ciągłe bycie w drodze, wysiadanie. Cudowna niepewność: czy dotrzemy do miejsca, do którego zmierzamy, czy może zupełnie gdzie indziej?   Jarosław Rudis „Stacja Europa Centralna”, Str 211   Zastanawiam się, co było pierwsze:  Ostatnia Podróż Winterberga czy „Stacja Europa Centralna”? Czy Rudis najpierw wprawiał się w pisaniu po niemiecku, tłumacząc swoją pasje do kolei? Czy zaczął od historii szalonej podróży dwóch panów, a potem spożytkował zebrane do powieści materiały na skomponowanie non fika wyjaśniającego obcokrajowcom Europę Centralną, ze szczególnym uwzględnieniem dworców kolejowych ? Właściwie to nie wiem, po co się zastanawiam, chyba dla uniknięcia opisania tej książki sztampowymi kolejowymi metaforami. Kusi, oj bardzo mnie kusi, żeby podsumować lekturę "Stacji Europy Centralnej" używając analogii do podróży...

Z pamiętnika angielskiej feministki: E.M. Delafield „Dziennik Prowincjonalnej damy”

Obraz
  Oświadcza, że niech sobie mówią, co chcą, ale prawda jest taka, że gdyby potrafiły zdobyć męża, żadna   z nich nie byłaby feministką. Bezzwłocznie odpowiadam, że wszystkie są zamężne,   niektóre nawet dwa czy trzy razy. Może to i nieprawda, ale rzadko mi się zdarza czuć równie natarczywy morderczy impuls. E.M. Delafield „Dziennik Prowincjonalnej damy”, Str 109   Pięć lat po tym, jak Pani Dalloway (premiera w 1925 roku) kupowała kwiaty, Pani Delafield hodowała je sama. W saloniku swojego domu na prowincji,  ustawiała na fotelach tace z cebulkami, gdy wpadła do niej na pogawędkę najelegantsza dama z sąsiedztwa. Oględnie mówiąc, nie było to tak wykwintne przyjęcie, jakie urządziłaby  Ms Dalloway. Bohaterka Delafield z elegancją ma problemy: nie stać ani na najmodniejsze suknie, ani na porządną kucharkę. I nie tylko z takimi niedoborami musi się borykać. Wiecznie brak jej pieniędzy i czasu dla siebie. Ma służbę, ale kiepską, ma męża, ale nierozmownego, ...

Taki Mały, proszę Pana: Robert Walser „Wypracowania Fritza Kochera”

Obraz
  Twierdzę, że szkoła jest pożyteczna. Trzyma mnie sześć do ośmiu godzin dziennie w swoich żelaznych albo drewnianych szponach (ławki) i pilnuje, by mój umysł nie zwyrodniał w zbytkach. Robert Walser „Wypracowania Fritza Kochera”, str 24   Tym razem Walser zaskoczył mnie bardziej sprytem niż stylem: oto postanowił swojemu debiutowi nadać formę wprawek stylistycznych uczniaka. No nieźle, stwierdziłam. Zresztą nie tylko ja, bo z posłowia do książki wynika, że jeszcze kilka osób uznało ten pomysł za genialny. Kogo nie rozczuli chłopiec gryzmolący w trakcie lekcji wypracowania? Naiwne, ale nie głupie, mające na celu nie tylko jak najlepsze ujęcie zadanego tematu, ale i uzyskanie aprobaty czytającego, teksty małego Fritza bawią i wzruszają.  Poruszane w nich tematy często przekraczają oczekiwania, jakie moglibyśmy mieć wobec tak młodego człowieka. W rezultacie nie wierzymy w  brak doświadczenia twórcy wypracowań, a tylko mocniej podziwiamy, jak dobrze on ten brak u...

Piękne, Silne i Niewyzwolone: Marketa Pilatova "Ciemna Strona"

Obraz
  Co by tu zrobić Mireckowi na kolację? Zachowywała się jak kochająca żona, jak kobieta, która ma dla kogo gotować.. A to już dużo: mieć dla kogo gotować. Wystarczająco dużo, żeby poczuć się czymś więcej niż samotnym ziarenkiem piasku w obojętnym kosmosie. Marketa Pilatova „Ciemna Strona”,   Str. 226   Książka kupiona na łapu capu, w ostatnich chwilach Targów Książki w moim mieście. Skusiłam się, bo obiecywała to, co mnie fascynuje od dzieciństwa: ektoplazmę, kinezykę, hipnozę, psychokinezę, telepatię, oraz inne zjawiska paranormalne. Edukowałam się kiedyś o nich intensywnie dzięki zbiorom wycinków prasowych mojej babci. Była to księga opasła, pełna pożółkłych kartek i fascynujących historii o wędrówkach poza ciałem albo o czytaniu listów tkwiących w zaklejonych kopertach. Pomyślałam więc, że książka zafunduje mi małą podróż sentymentalną, do czasów gdy jako dziesięciolatka próbowałam wzrokiem wyginać łyżeczki albo mocą spojrzenia robić porządki na półkach.   F...

Bella kontra Victoria: "Biedne Istoty" Alasdaira Graya

Obraz
  Gdy zajmiesz sie polityką, Bell, zostań koniecznie pacyfistyczną anarchistką. Ludzie cię pokochają Alasdair Gray "Biedne Istoty", Str 195   Ta książka wpadła mi w ręce tak, że poczułam się jej bohaterką. Nie główną , rzecz jasna, nie mam temperamentu Belli. O co mi chodzi? Już mówię.   Opowieść o losach Belli Baxter cudem wyszperałam w antykwariacie Tezeusz w rozsądnej cenie, bo był to czas zanim „Biedne Istoty” wjechały na ekrany kin i do księgarń i tytuł sprzedać chciano za 200 300 pln. W "Tezeuszu"  za książkę chcieli około 40 PLN, więc zapłaciłam, zamówiłam i wyznaczyłam miejsce odbioru przesyłki. Było z tym trochę zabawy, pani w punkcie odbioru  akurat zepsuła się kasa i musiałam czekać na wydanie książki ponad godzinę. Ale największa niespodzianka czekała mnie w domu. Gdy otworzyłam paczkę, zamiast kolorowej obwoluty ze zdjęcia na stronie Antykwariatu zobaczyłam tajemniczą czarna okładkę. Pierwsza moja myśl była „Ups, przysłali nie to”. G...

Bajki dla dorosłych: Karel Michal „Straszydła na co dzień”

Obraz
  „Osoba duchowna to człowiek – rzekł kot – który żyje z tego, że stara się przekonać innych, by uwierzyli w to, co sami z siebie nie mogą uwierzyć. Częścią tej wiary jest zapewnienie osobie duchownej utrzymania” Karel Michal „Straszydła na co dzień”, Str 58   Zawsze lubiłam bajki dla dorosłych, nawet kiedy byłam mała. I nie mam tu na myśli wyłącznie retro serialu z Kobuszewskim w roli bajarza, opiewającego przygody rozmemłanego króla. Ale wszelkie inne przypowieści, autorstwa Andersena czy Lewisa Carrolla.   Tu musze się przyznać, że morał płynący z tych historyjek miał dla mnie mniejsze znaczenie od   rozkoszy śledzenia jak nadzwyczajne radzi sobie w zwyklej codzienności i jak zwyczajni ludzie zachowują się wobec zjawisk i osobników paranormalnych. Nic więc dziwnego, że gdy dowiedziałam się o nieznanym mi do tej pory zbiorze opowiadań o   istotach nie z tego świata , natychmiast zażyczyłam sobie, by przyniósł mi   go pod choinkę Aniołek. Bo kto, jak...

Podsumowanie roku 2023 cz. 2: czytelnicze zachwyty

Obraz
  Czas opowiedzieć o tym, co dobrego przeczytałam w tym roku. Było tego całkiem sporo! Na szczęście… Były powroty do starych znajomych, takich jak Ivy Compton Burnett. Jej Służący służąca sprawiła mi mnóstwo czytelniczych przyjemności i skłoniła do refleksji nad brakiem błyskotliwych dialogów we współczesnej prozie polskiej. Sięgnęłam też po nową książkę mojego ulubionego Michała Witkowskiego. Przy jego Autobiografii bawiłam się świetnie i wracałam wspomnieniami do własnego dzieciństwa, również przypadającego na czasy PRLu.   Moim nowym znajomym, stał się Robert Walser . Szczerze, to jest on moim odkryciem roku 2023! Jego prozy zachwyciły mnie lapidarnym stylem, błyskotliwością i przenikliwością spostrzeżeń. Popadłam w istny Walserowski nałóg i przeczytałam jego wszystko, co mogłam znaleźć.   Sięgnęłam też po książki nowe nagrodzone, takie jak Pulverkopf , w którym gubiłam się i odnajdywałam z czytelniczą rozkoszą.   Tak wielką, że nie zawaham się nazwać dzie...

Podsumowanie roku 2023 cz. 1: czytelnicze męki

Obraz
  Znowu mi wyszło nie po kolei, najpierw wrzuciłam książkę w całości przeczytana w Nowym Roku, a teraz robię krok w tył, by opisać wrażenia czytelnicze z roku 2023. Zacznę od książek najgorszych, bo to jakoś wszystkich najbardziej interesuje. Wśród moich czytelniczych słabizn roku 2023 króluje niepodzielnie " Czarodziej " Tolma Coibina, bo to jedyna słaba książka jaka przeczytałam do końca. Przyczyny chyba były dwie: po pierwsze miałam ambicje rozpoczęcia roku od solidnego i uczciwego czytania książek w całości, po drugie książkę chwalono nie tylko social mediach, ale i w tzw. poważnej prasie, więc postanowiłam dotrzeć do przyczyn tak wszechobecnych zachwytów. Niestety, im dłużej książkę czytałam, tym bardziej owych przyczyn nie było. W rezultacie dotarłam do jej końca bez dotarcia do powodów dobrych opinii o niej. Przyznaję, nie o takie czary mi chodzi przy czytaniu. Gdy złapałam się na urodę okładki i tytułu nowej  książki Weroniki Murek, moje postanowienia były goła inne...

Przegrana

Obraz
Twoja opinia ma oczywiście znaczenie, ale nie musisz jej przecież wyrażać Barbara Klicka „Reneta”, Str 56   Jest! Pierwsza przeczytana  od początku do końca w Nowym Roku. Wyszło to lepiej, niż w zeszłym, gdy biedziłam się z lekturą „W szafie”. Dlaczego? Bo łatwiej mogłam identyfikować się z bohaterką, więcej w tej książce humoru, a mniej pragnień małżeńskiej stabilizacji. A właściwie zero ich, bo Mira , protagonistka "Renety", specjalizuje się w początkach, a jak wiadomo formalizowanie związku jest, jeśli nie końcem, to przynajmniej jakimś kontinuum. A tu ciągłości brak, wszystko porwane, cała fabuła składa się z troczków różnorakich , co rozdział pociągasz za inny, a na jego końcu   nie dynda nic prócz chichociku i trudnego do zauważenia mrugnięcia okiem. Tak jak w " Zdroj u" Barbara Klicka mnie potrafiła zaskoczyć, tak  w "Renecie" udało jej się mnie często rozśmieszyć. Podkreślę, że poczucie humoru mam wypaczone od 12 roku życia, wiec absolutnie ...