Posty

Bella kontra Victoria: "Biedne Istoty" Alasdaira Graya

Obraz
  Gdy zajmiesz sie polityką, Bell, zostań koniecznie pacyfistyczną anarchistką. Ludzie cię pokochają Alasdair Gray "Biedne Istoty", Str 195   Ta książka wpadła mi w ręce tak, że poczułam się jej bohaterką. Nie główną , rzecz jasna, nie mam temperamentu Belli. O co mi chodzi? Już mówię.   Opowieść o losach Belli Baxter cudem wyszperałam w antykwariacie Tezeusz w rozsądnej cenie, bo był to czas zanim „Biedne Istoty” wjechały na ekrany kin i do księgarń i tytuł sprzedać chciano za 200 300 pln. W "Tezeuszu"  za książkę chcieli około 40 PLN, więc zapłaciłam, zamówiłam i wyznaczyłam miejsce odbioru przesyłki. Było z tym trochę zabawy, pani w punkcie odbioru  akurat zepsuła się kasa i musiałam czekać na wydanie książki ponad godzinę. Ale największa niespodzianka czekała mnie w domu. Gdy otworzyłam paczkę, zamiast kolorowej obwoluty ze zdjęcia na stronie Antykwariatu zobaczyłam tajemniczą czarna okładkę. Pierwsza moja myśl była „Ups, przysłali nie to”. Gdy otworzyłam

Bajki dla dorosłych: Karel Michal „Straszydła na co dzień”

Obraz
  „Osoba duchowna to człowiek – rzekł kot – który żyje z tego, że stara się przekonać innych, by uwierzyli w to, co sami z siebie nie mogą uwierzyć. Częścią tej wiary jest zapewnienie osobie duchownej utrzymania” Karel Michal „Straszydła na co dzień”, Str 58   Zawsze lubiłam bajki dla dorosłych, nawet kiedy byłam mała. I nie mam tu na myśli wyłącznie retro serialu z Kobuszewskim w roli bajarza, opiewającego przygody rozmemłanego króla. Ale wszelkie inne przypowieści, autorstwa Andersena czy Lewisa Carrolla.   Tu musze się przyznać, że morał płynący z tych historyjek miał dla mnie mniejsze znaczenie od   rozkoszy śledzenia jak nadzwyczajne radzi sobie w zwyklej codzienności i jak zwyczajni ludzie zachowują się wobec zjawisk i osobników paranormalnych. Nic więc dziwnego, że gdy dowiedziałam się o nieznanym mi do tej pory zbiorze opowiadań o   istotach nie z tego świata , natychmiast zażyczyłam sobie, by przyniósł mi   go pod choinkę Aniołek. Bo kto, jak nie on! Jak na prawdziwe b

Podsumowanie roku 2023 cz. 2: czytelnicze zachwyty

Obraz
  Czas opowiedzieć o tym, co dobrego przeczytałam w tym roku. Było tego całkiem sporo! Na szczęście… Były powroty do starych znajomych, takich jak Ivy Compton Burnett. Jej Służący służąca sprawiła mi mnóstwo czytelniczych przyjemności i skłoniła do refleksji nad brakiem błyskotliwych dialogów we współczesnej prozie polskiej. Sięgnęłam też po nową książkę mojego ulubionego Michała Witkowskiego. Przy jego Autobiografii bawiłam się świetnie i wracałam wspomnieniami do własnego dzieciństwa, również przypadającego na czasy PRLu.   Moim nowym znajomym, stał się Robert Walser . Szczerze, to jest on moim odkryciem roku 2023! Jego prozy zachwyciły mnie lapidarnym stylem, błyskotliwością i przenikliwością spostrzeżeń. Popadłam w istny Walserowski nałóg i przeczytałam jego wszystko, co mogłam znaleźć.   Sięgnęłam też po książki nowe nagrodzone, takie jak Pulverkopf , w którym gubiłam się i odnajdywałam z czytelniczą rozkoszą.   Tak wielką, że nie zawaham się nazwać dzieła Pasewicza moją n

Podsumowanie roku 2023 cz. 1: czytelnicze męki

Obraz
  Znowu mi wyszło nie po kolei, najpierw wrzuciłam książkę w całości przeczytana w Nowym Roku, a teraz robię krok w tył, by opisać wrażenia czytelnicze z roku 2023. Zacznę od książek najgorszych, bo to jakoś wszystkich najbardziej interesuje. Wśród moich czytelniczych słabizn roku 2023 króluje niepodzielnie " Czarodziej " Tolma Coibina, bo to jedyna słaba książka jaka przeczytałam do końca. Przyczyny chyba były dwie: po pierwsze miałam ambicje rozpoczęcia roku od solidnego i uczciwego czytania książek w całości, po drugie książkę chwalono nie tylko social mediach, ale i w tzw. poważnej prasie, więc postanowiłam dotrzeć do przyczyn tak wszechobecnych zachwytów. Niestety, im dłużej książkę czytałam, tym bardziej owych przyczyn nie było. W rezultacie dotarłam do jej końca bez dotarcia do powodów dobrych opinii o niej. Przyznaję, nie o takie czary mi chodzi przy czytaniu. Gdy złapałam się na urodę okładki i tytułu nowej  książki Weroniki Murek, moje postanowienia były goła inne

Przegrana

Obraz
Twoja opinia ma oczywiście znaczenie, ale nie musisz jej przecież wyrażać Barbara Klicka „Reneta”, Str 56   Jest! Pierwsza przeczytana  od początku do końca w Nowym Roku. Wyszło to lepiej, niż w zeszłym, gdy biedziłam się z lekturą „W szafie”. Dlaczego? Bo łatwiej mogłam identyfikować się z bohaterką, więcej w tej książce humoru, a mniej pragnień małżeńskiej stabilizacji. A właściwie zero ich, bo Mira , protagonistka "Renety", specjalizuje się w początkach, a jak wiadomo formalizowanie związku jest, jeśli nie końcem, to przynajmniej jakimś kontinuum. A tu ciągłości brak, wszystko porwane, cała fabuła składa się z troczków różnorakich , co rozdział pociągasz za inny, a na jego końcu   nie dynda nic prócz chichociku i trudnego do zauważenia mrugnięcia okiem. Tak jak w " Zdroj u" Barbara Klicka mnie potrafiła zaskoczyć, tak  w "Renecie" udało jej się mnie często rozśmieszyć. Podkreślę, że poczucie humoru mam wypaczone od 12 roku życia, wiec absolutnie

Wszyscy jesteśmy Lokajami: Robert Walser „Jakob von Gunten, Dziennik”

Obraz
  „Tak, będę służył , i zawsze będę brał na siebie obowiązki , których spełnianie bynajmniej nie błyszczy jak gwiazda, i będę jak ostatni głupiec uśmiechał się rozanielony, jeśli ktoś mi półgębkiem podziękuje.” Robert Walser „Jakob von Gunten, Dziennik” str 117 Do końca grudnia jeszcze trochę, ale już dziś mogę ogłosić, że moim odkryciem roku 2023 jest Robert Walser!  Każda jego książka zachwyca mnie konstrukcją zdań, celnością spostrzeżeń i aktualnością przesłania. Lektura Dziennika Jakoba potwierdziła moje przekonanie, że teksty Walsera mają powyższe  atrybuty bez względu na to, czego dotyczą. Czy pracy, jak w „Człowieku do wszystkiego” , czy edukacji, a właściwie systemu szkolnictwa, jak we wspomnianym Dzienniku.   Szkoła opisana przez Walsera   to Instytut Benjamenta, placówka przygotowująca chłopców do zawodu lokaja. Jej uczniowie nie są zbyt pojętni, ale to nie błyskotliwości się od nich wymaga, a spolegliwości. Wiedza jest im przekazywana w sposób niechlujny i tak naprawdę w

PRL utracony: "Autobiografia" Michała Witkowskiego

Obraz
  Klucze na sznurowadłach już nie pasują do żadnych zamków, ale świetnie sobie radzą z otwieraniem historii pozamykanych w kufrach. Światełka z elektronicznych zegarków pogasły, a jednak właśnie teraz oświetlają nam tę historię. Kalkulatory nie działają, ale można na nich wciąż policzyć, co było tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym ósmym, a co w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym dziewiątym roku i ile to kosztowało w starej walucie. To jest historia pełna gratów. Michał Witkowski „Autobiografia”, str 387   Źródło zdjęcia:  Michał Witkowski „Autobiografia”, str 256 Nie da się ukryć, że Michał Witkowski to najbardziej niedoceniany polski pisarz. Nawet przez własne wydawnictwo. Co mu książki, owszem, drukuje, ale nic poza tym. Tango  było prawie niepromowane. O Autobiografii wydawca postanowił milczeć. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Za to mam pewność, ze Autobiografia to książka warta wspominania. Nie tylko dlatego, ze w dużej mierze jest to Autobiografia każdego z nas, każdego urodzonego i

Buntownik bez rodowodu: "Zbój" Roberta Walsera

Obraz
  Kto wydaje się zadowolony z tego, czym jest i co ma, ten ma szanse, by dostać cos jeszcze w dodatku, ponieważ ludzie są skłonni iść mu na rękę, gdyż widzą, że zna się na posiadaniu, co jest bezwzględnie konieczne. Robert Walser „Zbój”, Str 136   Wzięłam tę chudzinę do czytania, z przekonaniem, że da mi zajęcie na dwa dni. A tu niespodzianka! I nie mówię o uroczym portrecie bohatera na pierwszej stronie. Ten obszarpany chłopiec budzi rozbawienie i odrobinę czułości, ale powinien też budzić podejrzenia. Taki zawadiaka musi wyciąć jakiś numer! I faktycznie wyciął. Dosłownie! Wyciął, a właściwie pociął tekst tak, że miałam w rękach istną wydzierankę. Było to niezwykłe, ale i wymagało bardzo wytężonej uwagi. Co trzy zdania zmiana kursu, co dwa inne wnioski, co cztery nowy trop, co pięć nawiązanie do poprzedniej historii. Tego nie da się czytać w zaziewie i półśnie. Tu trzeba mocnej kawy, ostrego światła i świeżo wymytych okularów. Inaczej ta książka tylko przeleci przed oczami,