Francuska pokuta: Krzysztof Varga „Ostrygi i kamienie. Opowieść o Normandii, Bretanii i Pikardii”

 


Czytanie Prousta jest dziś zbędną ekstrawagancją, może dlatego niesie ze sobą melancholijną przyjemność, choć jest właśnie czasem zmarnowanym, czasem przepieprzonym, który można by przeznaczyć na coś bardziej pożytecznego.

Krzysztof Varga „Ostrygi i kamienie. Opowieść o Normandii, Bretanii  i Pikardii”, Str 56

Francja, słodka Francja, smakowita w każdym kawałku. Ucieczka grzesznych, tak jak  Krzysztof Varga grzeszących nadmiarem szczerości i wyznań na temat polskiego rynku książki i obyczajów literackiego światka. Uczynkiem mowy Pisarz w swoim Dzienniku dokonał tego niespotykanego aktu zdrady: omówił w nim to i owo, znane mu z autopsji, nasłuchów,  tudzież obserwacji. Spotkała go za to zasłużona kara, bo „Dziennik Hipopotama” solidarnie przemilczano,  Autora z okazji jego wydania nie zapraszano ani na branżowe festiwale ani na spotkania autorskie.

Nauka nie poszła w las, a Krzysztof Varga poszedł po rozum do głowy i następną książkę przygotował tak, że nikt się przyczepić ani obrazić o nic nie może.

Pisarz skoncentrował się na opowieściach o ziemiach obcych, niekatulanych problemach i pisarzach dawno nieżyjących. Na wszelki wypadek KV nie tylko mówi o pisarzach zmarłych, ale i niepolskich. Dodatkowym zabezpieczeniem jest posiłkowanie się dziełem tych pisarzy  w Polsce nieznanym, bo książka Flauberta i Du Campa „Polami i wybrzeżem”, cytowana często przez KV, szczęśliwie nigdy nie została na nasz język przetłumaczona.  

Co prawda od czasu do czasu Krzysztof Varga marudzi, tak delikatnie, na temat francuskiej noblistki i katolickich świętych, ale ojczyźnianych literatów nie tyka, za co go należycie doceniono.

Tak, bo po premierze swojej książki o Brytanii , Normandii i Picardii Krzysztof Varga znów zaczął bywać, wypowiadać się publicznie i ogólnie być zauważanym.

A czy sama książka jest warta uwagi? Owszem, czemu nie, choć jest to uwaga nieco rozproszona, o niepełnej koncentracji. Taka, jaką zwykle się dysponuje, spacerując w upalny dzień pośród kamiennych domków  Locronan.

Komentarze

  1. Ostatnio, na forum rowerowym, oglądałem zdjęcia z wyprawy po Normandii i zapragnąłem też. Ale moje podróżnicze tchórzostwo jest tak wielkie, że raczej nie ma na to szans. Podobnie będzie pewnie z książką Vargi, ale tu będzie to już kwestia lenistwa, nie strachu :P

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest książka do leniwego czytania, przynajmniej w tzw większej części ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wszyscy jesteśmy Lokajami: Robert Walser „Jakob von Gunten, Dziennik”

Podsumowanie roku 2023 cz. 1: czytelnicze męki

PRL utracony: "Autobiografia" Michała Witkowskiego