Obecność nieprzypadkowa: Biblioteczne Spotkanie z Julią Fiedorczuk
Tygodnica spotkania literackiego z Julią Fiedorczuk w mojej bibliotece przeszła, a u mnie, wbrew obietnicom, dalej zero treści na jego temat. Na usprawiedliwienie dodam, że przyczyną opóźnienia nie jest wyłącznie moje wrodzone zamiłowanie do prokrastynacji. Bo jest i dylemat, ciężki do rozwikłania: przyznać się czy nie, że nie czytałam żadnej książki Julii Fiedorczuk? Słyszałam i autorce i o jej dziełach tu i tam, głównie pochwały, ale ciągle pojawia się coś innego, co muszę przeczytać najpierw, zanim sięgnę po leżącą na mojej półce Białą Ofelię, czy pójdę do biblioteki pożyczyć „pod słońcem”. Dlaczego więc wybrałam się na spotkanie? Bo pamiętałam słowa pewnej Mądrej Znajomej, która kiedyś na moje wątpliwości, czy jest sens iść by posłuchać znanej ale nieczytanej przeze mnie autorki, odpowiedziała „iść! Zawsze można się czegoś ciekawego dowiedzieć” . Korzystam z tej rady do dziś i nie żałuję. No dobra, czas na opowieść o tym , jak było. Od razu mówię, nie ...