Posty

Wyświetlanie postów z 2025

Typ Panny Lise: Muriel Spark "Jazda"

Obraz
  Patrzy na jej płaszcz w biało-czerwone prążki, rozpięty, odsłaniający jaskrawą sukienkę: dół we wzór z pomarańczowych, fioletowych i niebieskich V i żółtą górę. Kobieta śmieje się potężnie, jak ktoś, kto nie ma nic do zyskania na ukrywaniu rozbawienia. Muriel Spark „Jazda”, str 21 Wbrew pozorom, nie kupiłam tej książki przez malowniczą pstrokaciznę na okładce. Nawet kuku okienko nie było powodem jej nabycia. Wyznaję, to nie kolorki książki, co świetnie wygląda na plażowym ręczniku foconym na insta mnie przekonały, a nazwisko pisarki. Muriel Spark znam jako autorkę kilku wspaniale przewrotnych książek, więc nie dałam się wystraszyć licznym zachętom i zawierzyłam własnej wiedzy czytelniczej. I słusznie zrobiłam... Muriel znowu to robi! Z niby prostej opowiastki o dziewczynie jadącej na wakacje tworzy przewrotną opowieść o feminizmie, kobiecości i damsko męskich relacjach. Nic tu nie jest takie, jak być powinno w  historii urlopowego wypadu za granicę. Lise, bohaterka książ...

tramwaj zwany wspominaniem: Paul Auster "Baumgartner"

Obraz
  Osiodłajmy starego konia i jedźmy na nim do końca Paul Auster, Baumgartner, Str149 Z tą książką został pokazany Śmiejący się Varga, co znacznie przyspieszyło moja decyzję o wzięciu jej do czytania. I co? Też się uśmiechałam nad tekstem nowej książki Austera, ale nie nad całym. Nad jego pierwszymi stronami, owszem, mogłam się pośmiać, choć tragikomiczny opis serii niefortunnych zdarzeń z udziałem owdowiałego profesora nauk humanistycznych, budzi tyleż rozbawienie co współczucie. Ale w pewnym momencie profesor łapie za przypalony garnek i wszystko się zmienia. Od fantazji czytelnika zależy, czy ów zwęglony rondelek nazwie Austerowska wersja magdalenki albo czarodziejskiej różdżki. Fantazja pisarza do garnuszka podczepia sentymentalne love story, historię długiego i niezwykle szczęśliwego związku profesora z Anną, tłumaczką i jak się okazuje nieco później, poetką. Anna była kobietą cudowną, piękną i z wadami tak niewielkimi, że jej partner nie był ich w stanie zauważyć w tra...

Bez afirmacji: Krzysztof Varga „Śmiejący się pies"

Obraz
  Bo trzeba odróżnić, mój analfabeto, książki od literatury. Książki się produkuje, a literaturę pisze-taka to różnica. Na tysiąc producentów książek przypada jeden pisarz, ale to on właśnie więcej nam daje niż tysiąc producentów książek,   nieprzytomnie sławnych i fantastycznie się sprzedających. Sprzedawać się-to jest celem producenta książek, , pisać zaś jest przeznaczeniem prawdziwego pisarza. Krzysztof Varga „Śmiejący się pies”, Str 193 Jeśli narzekanie uznamy za polski sport narodowy, to bohater nowej książki Vargi będzie na czele każdego maratonu marud jaki tylko można sobie wymarzyć. Zarówno w stylu jak i w wytrwałości nie będzie miał sobie równych. Kim jest ten wirtuoz malkontenctwa? To mężczyzna niemłody, czyli około pięćdziesiątki, mieszkaniec stolicy, rozwodnik, singiel, intelektualista, redaktor pracujący za niewielkie pieniądze w pewnym wydawnictwie, i, last but not least, właściciel psa. To człowiek, co wszędzie znajdzie powód do narzekania, nawet na space...

Wielkie Kręcenie: "Rondo Wiatraczna" Marek Bieńczyk

Obraz
  Nie wyjeżdżaj z dzielnicy, albowiem twoje to jest miejsce i nie będziesz miał innego świata Marek Bieńczyk „Rondo Wiatraczna”, str 80 Przyznam się, na początku czytania Ronda było moje fuczenie, bo narrator sugerował zbyt mocno swoje prawie boskie synostwo. Religia, patriarchat i stolica, to naprawdę zapowiadało się na coś nienowego. Ale gdzieś  koło 30 strony zaczęłam przecierać oczy i się uśmiechać. Zdania zaczęły mi chrupać, całkiem apetycznie, metaforami niepozbawionymi logiki, fabuła przestała udawać że istnieje, a ja coraz lepiej bawiłam się czytaniem nowej książki Bieńczyka.  Wariat narrator uwodził mnie skutecznie swoim literackim słowotokiem i brakiem wiarygodności. Kod genetyczny miał wyraźnie sporządzony z kodów obecnie modnych próz, napisanych znacznie słabiej, ale przez bardziej medialne osoby. Och widziałam wyraźnie, że autor też się dobrze bawił, a może i ciut mścił, po tym jak się naczytał Kotas, Hermanowicz, a pewnie i Bawołka i Sołtysa. Jestem prz...

Nie bez słońca: Justyna Sobolewska "Jadwiga. Opowieść o Stańczakowej"

Obraz
  Więc jutro tak-myję głowę, robię   porządek w szafie, myślę nad następnym kawałkiem i wychodzę z laską. Wychodzę, mimo wszystko wychodzę. Jak Tylko do bramy, to tylko do bramy. Ale ubiorę się, wezmę palto, zejdę. To mi będzie już lepiej. Jadwiga Stańczakowa „Prozinki.” W „Jadwiga. Opowieść o Stańczakowej” Justyny Sobolewskiej,  str 271 Wyznam szczerze, mimo mojej wielkiej miłości do babć, na babcine opowieści mam alergie. Głównie przez obowiązujący w literaturze polskiej portret babci, starowinki, co placki piecze, klepie pacierze i pierzyny, plewi perz, a w życiu miała same traumy, i to ich dziedzictwo przekazuje skutecznie, na bogato i z należytą dramą. A jednak na opowieść o Babci Jadwidze się skusiłam. Dlaczego? Bo Stańczakowa była Babcią, ale nie babuleńką. Była Babką, Babą, ale nie babiną. A tych ostatnich jako czytelniczka mam po kokardy. Nienoszone od dawna. Za to z chęcią wyniosłam z biblioteki historię Jadwigi, i przeczytałam ją bez ociągania, choć, tu ...

W poszukiwaniu Poetki: Joanna Romek-Illg "Szymborska. Znaki Szczególne. Biografia wewnętrzna"

Obraz
  Kiedy przygotowywałam się do pisania tej książki, jeden z rozmówców powiedział mi, że to, co najważniejsze w życiu Szymborskiej było w jej wierszach. I tylko tam. Skłonna jestem przyznać, ze tak właśnie jest. Joanna Romek -Illg „Szymborska. Znaki Szczególne. Biografia wewnętrzna”,   Str 589 Limeryki pod nerką, moskaliki przy wątrobie, taki kolaż anatomiczno poetycki powstaje w mojej wyobraźni,   gdy patrzę na tytuł brzmiący „Szymborska. Biografia wewnętrzna”.   Na szczęście z medycyną ten tekst ma niewiele wspólnego, jeśli nie liczyć prób psychologicznej analizy niektórych zachowań Noblistki. Prób nieudanych, wywołujących przewracanie oczami i pełne lekceważenia prychnięcia. Przynajmniej u mnie, bo tego w biografiach nie kupuje, takich wybiegów autora w kierunku wniosków i pouczeń. Dla mnie   biografia to reportaż z minionego życia, chcę by została utrzymana w rzeczowym tonie, bez powoływania się na rozmyślania i uwagi osoby ją piszącej. Z drugiej strony, ...

Chwalę, bo jest za co: dobre i najlepsze książki roku 2024

Obraz
  Nie musimy być przecież tacy kulturalni. Kto nam każe? Barbara Klicka "Reneta", str 97 Czas na opowieść o tym, co dobrego czytałam w zeszłym roku. Było tego trochę, a niezawodnym sposobem na osiągniecie jeśli nie zachwytu, to czytelniczego zadowolenia, okazało się obniżenie oczekiwań. Naprawdę niewiele dobrego spodziewałam się w piątej części przygód profesorowej Szczupaczyńskiej, a tu się zdziwiłam, bardzo przyjemnie. Bo w Śmierci na Wenecji  Szczupaczyńska nabiera wigoru, a wraz z nią akcja, osadzona w czasie zalewającej Kraków powodzi 1903 roku. Podobnie było z Yellowface , naprawdę byłam przekonana, że dostanę gniota, a tymczasem książka okazała się całkiem niezła, przynajmniej w pierwszej połowie. Miałam też lęki przed czytaniem Listów miłosnych VirginiiWoolf i Vity Sackwille-Wes t, jako że tytuł sugerował ckliwe retro świergolenia zakochanych kobiet. Na szczęście ich w tej korespondencji niemal nie było, za to znalazło się w niej sporo ciekawych odniesień osobistych i...

Nie chwalę, bo się nie da: Największe rozczarowania czytelnicze 2024 roku

Obraz
  Mogłabyś zrobić użytek z kilku rozdarć w kimonie swojej duszy „Króliczek”, Mona Awad, Str 99 Stosy książek wartych wspominania w podsumowaniach zeszłego roku pojawiły się już wszędzie, tylko nie u mnie. Siedzę, oglądam, ziewam i usypuję, póki co w myślach,  własny stos książek czytanych w 2024 roku.. By zacząć opowiadać o tym, czego nie warto było czytać, a zwłaszcza kupować. Tak jest, z właściwą sobie i od wielu lat praktykowaną przekorą, zaczynam podsumowanie od książek najgorszych, które najmocniej mnie zawiodły. W kategorii tych ostatnich prym wiedzie Noblista, czyli Coetzee ze swoim "Polakiem". Okładkowy blurb głosi, że książka jest o pianiście, więc spodziewałam się czegoś w rodzaju Przegranego Bernharda , napisanego z mniejszą nutą pesymizmu, za to z większą dozą literackiej finezji. Tymczasem dostałam  grubo  ciosane literackie próchno. "Polak" bowiem okazał się powieścią pisaną topornym i archaicznym językiem, z więcej niż drętwą frazą, wyrażającą myś...