Coś do zachwycania: Robert Walser „Coś w rodzaju opowiadania”
Pisarz ma się starać pisać tak, jak gdyby stał albo siedział
gdzieś w salonie i ustnie opowiadał obecnym tam ludziom, sympatycznym i
wrażliwym na dobre maniery, jakąś historię, niekoniecznie zabawną
Robert Walser „Coś w rodzaju opowiadania”, Str 161-162
Robert Walser to Zbój i szelma. Potrafi z każdego przydasie zrobić
cudeńko, i to w taki sposób, jakby to była najprostsza rzecz na świecie. Ale
nie jest. No bo kto jeszcze umie wysnuć opowieść z zapałki i to wypalonej? Kto
dmuchnie popiołem tak, by się ułożył w przypowieść? Jeszcze igła ołówek… Czego
by Walser nie wyciągnął z kieszeni, to zamieni się w powiadanie. Albo coś w tym
rodzaju. Dziwne, ale stylistycznie wyostrzone, wypolerowane do każdego słowa,
ba do każdej kropki co te słowa szereguje w zdania i je dzieli.
Plotę jak profesor na laduacyjnych mękach, ale cóż poradzić,
entuzjazm mam dla próz Walsera taki, że
chętnie bym mu wręczyła wszelkie literackie nagrody. Niestety, nieżyjącemu
autorowi się nie da. Ale czytać go można bez względu na status post mortem.
Zachęcam więc do tego, bo mało co warto robić w tych czasach
bardziej, od biegania wzrokiem i myślą za tekstami Walsera.
Komentarze
Prześlij komentarz