Gdy dzieciństwo to mieszkanie: "W Ukryciu" Christophe'a Boltanskiego
Stawiali na swoją nierozerwalną jedność, więź nierównie mocniejszą niż wszelkie mocowane w drzwiach łańcuchy. I dlatego ulica Grenelle tworzyła samowystarczalny, choć otwarty mikrokosmos. Moja rodzina żyła nie w odosobnieniu, tylko w zespoleniu. Christophe Boltanski „W ukryciu”, Str 37 Książka jak sen o błądzeniu po starym mieszkaniu w paryskiej kamienicy, pełnym bibelotów, obrazów i wspomnień. Tu słowa działają tak, że wywołują z przedmiotów w duchy. Nie da się ich rozwiać machnięciem ręki czy przewróceniem kartki. Zresztą, kto by chciał to robić, gdy opowieść przybiera niezwykłe formy. Na początek starego fiata, co uwozi nas prosto ze schodka do kuchennych drzwi, żebyśmy nie musieli ani chwili spędzić na zewnątrz. Bo bycie poza domem to bycie wśród wrogów i niebezpieczeństw. Można przebywać w samochodzie, można przebywać w mieszkaniu, zawsze w otoczeniu bliskich. Jak, dlaczego, to stara się opowiedzieć autor, próbując sobie i czytelnikowi wyjaśnić historię swoje...