Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2025

Irokez i Skryba: "Koniec Punku w Helsinkach" Jarosława Rudisa

Obraz
  Mądre dziewczyny czytają. Ale te, które idą na promocję, żeby zobaczyć swojego ulubionego autora, który i tak nie będzie miał dla nich czasu, są otwarte jak strony jego książki. Przychodzisz i masz. Pogadasz, wyciśniesz, jeszcze pogadasz i idziesz. Jarosław Rudis „Koniec Punku w Helsinkach”, Str 47   No tak, mówię sobie po przeczytaniu  „Końca Punku w Helsinkach” powiedzenie „nie oceniaj książki po okładce” należałoby rozszerzyć o hasło „nie wybieraj książki po tytule”. Bo Rudis nabił mnie nieco w butelkę i z punkiem i z Helsinkami. Choć może z punkiem mniej, bo cóż, ten opisywany przez niego, słowiański, wschodnioeuropejski był pewnie mniej malowniczy i awangardowy od zachodniego pierwowzoru. Już sam fakt nazywania w książce  Punków Pancurami sugeruje, że jest to wersja mająca więcej wspólnego z Mruczkami, niż z londyńskimi dziećmi śmiećmi. Największa skucha to jednak Helsinki, sugerowane jako miejsce akcji. Serio, miałam nadzieję na egzotycznie nordyckie op...

Nie do zapomnienia: "Memento Mori" Muriel Spark

Obraz
  Gdybym mógł przeżyć życie od nowa, wyrobiłbym w sobie dyscyplinę cowieczornego oswajania się z myślą o śmierci. Ćwiczyłbym się, jeśli tak można powiedzieć, w pamiętaniu o śmierci. Nic tak nie wzmaga smaku życia.   Muriel Spark „Memento mori”, str 149 Memento mori, hasło znane głównie z historii średniowiecza, jako tytuł książki? I temat rozmowy telefonicznej? Czy żeby go w ten sposób używać, trzeba być szalonym? Czy wybitnie przebiegłym? Muriel Spark potrafi te wątpliwości przemienić w literackie złoto. Czyniąc swoich bohaterów odbiorcami ostrzeżenia „pamiętaj, że musisz umrzeć”   nakłania mnie do refleksji nad tym, jak bardzo różnie ludzie reagują na fakt skończoności życia. Nawet gdy zbliżają się do kresu swoich dni, a może zwłaszcza wtedy? Bo większość postaci występujących w "Memento mori" to osoby po 70 tce. Tworzą swoisty klub, do którego jedyną przepustką jest wiek, uznawany powszechnie za podeszły. Ich codzienne rozrywki to czytanie nekrologów, zmieniani...

na śmietnisku śmieszne jest wszystko: „Magiczna rana” Dorota Masłowska

Obraz
  Marzyła o tym, że wreszcie się nażre porządnego, drogiego, zachodniego biojedzenia. Jednak teraz puste restauracje ze skandalicznymi cenami odpychały ją. Kebab z plastikowymi sztućcami kosztował tu tyle co cztery strony jej eseju o figurach i fantazjach rodzicobójczych w prozie posttransformacyjnej. Dorota Masłowska „Magiczna rana”, Str 57 Zrobiłam to, przeczytałam najnowszą książkę Masłowskiej, nominowaną do nagrody literackiej Nike. No wiem, nominacja to żaden wyróżnik, bo chyba nie ma książki Masłowskiej co by jej nie dostała. Przeczytałam „Magiczna ranę” i nawet miejscami się chichrałam, choć nie z radości. Na dobra sprawę to książka obleśna i niemiła, napisana dobrze, ale bez dobrych intencji. Jej autorka ogłosiła niedawno, że czułość wyszła z mody i udowadnia to swoim tekstem gorliwie. Czy to jej zapewnia utrzymanie statusu enfant terrible polskiej literatury współczesnej? Czy tylko pokazuje, że Masłowska do niewygasłej fascynacji Cudaczkiem Wyśmiewaczkiem dodała za...