Kochać znaczy zmyślać: "Drżę o ciebie matadorze" Pedro Lemebel'a

 



Jak zawsze, Ciotuchna zaskoczyła go tą swoją szaloną barokową fantazyjnością. Ta umiejętnością upiększania nawet najzwyklejszej chwili. I zagapił się na nią w osłupieniu, ona rozparta na skale, z obrusem przewiązanym pod szyją, wyglądała jak odaliska skapana w ptaszkach i aniołkach.

Pedro Lemebel „Drze o Ciebie Matadorze”, str 33

Dziś Świętego Walentego, musowo trzeba o książkach miłosnych. Tradycja nakazuje sięgnąć po Jane Eyre, Wichrowe Wzgórza albo przynajmniej Dumę i Uprzedzenie. Ale mnie tradycja wychodzi bokiem, następnie sięga po dziurki nosa, więc głośnym fukaniem przepędzam ją na cudze, może i piękne, manowce, by mogła się paść tam dowoli.

A ja, wreszcie od niej oswobodzona, łapię za inną zupełnie książkę, innego autora w typie, narodowości i preferencjach. Łapię za dzieło Lemebela, mrużę oczy od pstrokatości okładki, posyłam uśmiech cukierkowemu wzorkowi w środku, gładzę przyjemny w dotyku papier i daję nura w tekst jak w zwoje ozdobionego brokatem tiulu o wszystkich kolorach tęczy.  

Poniosło mnie, rozświergoliłam się jak sikorka przy pierwszych roztopach. Nic nie poradzę, tak działa na mnie tekst tej książki. Napisany językiem upinanym w girlandy, falbanki, z kiczowatymi ozdóbkami metafor i lirycznych uniesień. Czy tak brzmi polski kamp? Być może, choć nie wiem czy polski kamp w ogóle istnieje. Nie obchodzi mnie to, szczerze mówiąc. Za to bardzo cieszy, że trafiłam na coś, co brzmi jak udane naśladownictwo stylu mojego ulubionego Michaśki.

No dobra, czas na konkrety. O czym jest ta książka?
 To opowiedziana na dwa sposoby historia zamachu na Pinocheta, chilijskiego dyktatora, krwawo tłumiącego wszelkie próby buntu wobec jego reżimu.

Jeden wątek zawiera opowieść o tym, jak młody student organizuje bazę rewolucjonistów u pewnego podstarzałego geja.  Drugi pokazuje to, co dzieje się w tym czasie z samym Pinochetem, jak wygląda jego ocena rzeczywistości, oraz jakie iluzje i sny go prześladują.

A gdzie tu miłość? Też ma formę iluzji. Wielkiej, czasem groteskowej, czasem rozczulającej. Jej ofiarą, a może lepiej powiem, twórcą, jest ów starszawy gej, u którego młody Carlos zrobił punkt przechowywania ekwipunku i spotkań uczestników buntu. Własciciel lokum, nieposiadający nawet imienia, zwany po prostu Ciotuchną z Naprzeciwka, zakochuje się bez pamięci w przystojnym Carlosie. Snuje tak barwne i fantastyczne wizje, że udaje mu się nimi zauroczyć i czylteników i obiekt swoich uczuć. 

W upalne, ponure dni, gdy w mieście słychać wycie policyjnych syren i krzyki zrozpaczonych ludzi, Ciotuchna z Naprzeciwka ozdabia swoje urocze mieszanko (oraz pudła zostawione w nim przez rewolucjonistów) własnoręcznie haftowanymi obrusami, serwetkami, firankami.

Pewnego dnia organizuje dla siebie i ukochanego piknik tak sielankowy, że najdroższy Carlos na chwile zapomina o tym jakie niebezpieczeństwa mu grożą.

Bo na tym właśnie polega czar Ciotuchny. Potrafi stworzyć tak piękne i mocne zmyślenia, dla siebie , dla tych, na których jej zależy, ze rzeczywistość przestaje istnieć. I straszyć. Ciotuchna, a właściwie  Lemebel, udowadnia, że miłość to najpiękniejsza iluzja jaka człowiek potrafił sobie wymyślić. I dzięki której potrafi przetrwać horrory stworzone przez innego człowieka.

 PS. 1 Wielkie brawa dla tłumacza, Tomasz Pindela, za jakość tekstu tej książki.

PS. 2 Przy czytaniu tej książki nie wolno pominąć noty od konsultanta języka środowiskowego, Michała Mędrzaka

Komentarze

  1. Też mnie ciekawi, czy mamy przykłady polskiego kampu.:)
    A Matador czeka u mnie na swój czas.

    OdpowiedzUsuń
  2. czytanki anki: Poza książkami, nie wszystkimi, Michaśki, nic mi sie z polskich rzeczy z kampem nie kojarzy.
    Matador szalony, proponuję lekturę, jak Ci sie wszystko już znudzi ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Niemęsko czyli co czytać gdy nie jesteś Macho

Podsumowanie roku 2023 cz. 1: czytelnicze męki

PRL utracony: "Autobiografia" Michała Witkowskiego