Werterka z Pragi
Się śmiejemy, bo wymyślamy, że powinnam pójść na plac
Wacława i po prostu się wydrzeć „Halo, jest tu ktoś do wzięcia?”
Tereza Semotamova „W Szafie”, Str 109
Szafa to też wdzięczny temat literacki. Udowodniła to kiedyś
Tokarczuk w niewielkim opowiadaniu.
Jednym słowem szafa kusi mnie od zawsze na wiele sposobów. Dlatego nie mogłam się
oprzeć tej książce. O kobiecie, co zamieszkała w szafie. Dla mnie pomysł wspaniały.
A realizacja? Cóż, nie nazwę jej zachwycającą. Oczywiście
rozumiem, że wchodzeniu do szafy nie mogą towarzyszyć tak spektakularne
wydarzenia jak przy wychodzeniu z niej. Ale liczyłam na coś więcej, na ciche snucie opowieści
wśród zakurzonych półek, na moszczenie się wśród nienoszonych płaszczy i
swetrów.
Tymczasem szafa Semotamovej jest pusta. Używana jako
bunkier, schron, traci typowy dla siebie urok, a nie zyskuje innego. Mogłaby stać się miniaturą
niezamieszkałego lokum z "Pustostanów" Doroty Kotas. Ale nie, do tego nie
dochodzi.
Zainstalowana w tytułowej Szafie narratorka Sematomovej nie ma
z bohaterką Kotas wiele wspólnego. Choć jest jak ona w stanie depresji i zagubienia,
to powody tego są bardziej prozaiczne. Brak partnera, jego utrata, oraz świadomość,
że znalezienie dla siebie miejsca w społeczeństwie, poprzez uświęcone tradycją założenie
rodziny, może być niełatwe.
A przecież bohaterka Sematovej, jest młoda, atrakcyjna i heteronormatywna.
Czego więc jej brak? Może niczego. Wręcz
przeciwnie, cierpi na nadmiar. Szans, możliwości, a przede wszystkim, oczekiwań.
Narratorka „W Szafie” sugeruje, że jest współczesną Werterką,
ale mi przypominała niezdecydowaną Elizabeth
Bennet z „Dumy i Uprzedzenia”. Nie znaczy to, że Semotamova chcę ogłosić czeską
Jane Austen. Raczej porównałabym ją do Natalki Suszczyńskiej, czy Ottessa Moshfegh.
Pod warunkiem okiełznania u Suszczyńskiej ciągotek do absurdu, i ograniczenia
cynizmu Moshfegh do minimum.
Książkę polecam tym, co szukają argumentów
do obalenia tezy, że Czesi to wesoły naród. W tekście Semotamovej znajdziecie
ich pod dostatkiem. Jednak trud ich szukania opłacicie okazjonalnym ziewaniem i
pełnym zniecierpliwienia wzdychaniem.
Cóż, wszystko ma swoją cenę.
Szafa, tak na dzień dobry, kojarzy mi się literacko z Narnią. Do strojów wagi nie przywiązuję, jako azylu nie używałem, podglądać z nie było potrzeby. Odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńTak, to kolejna duża rola Szafy w literaturze😉
OdpowiedzUsuńOdpuszczenie raczej wskazane, choc nie jest to zła książka. Nie jest też dobra...