Niemęsko czyli co czytać gdy nie jesteś Macho

 


Miałam nie pisać, bo jestem zmęczona. Tym, że od 1 klasy podstawówki do 4 liceum serwowano mi jako lektury obowiązkowe książki, gdzie ze wzór stawiano mi postaci żeńskie, wprowadzając zamęt w moje pojęcie o tym, na jaka kobietę powinnam wyrosnąć. Czego mnie te książki narzucone przez szkole nauczyły?

Że powinnam być dziewicą, ale rodzić dzieci. Że jeśli będę młoda, piękna i słodka, to może znajdzie się jakiś Winicjusz, co zechce mnie uratować od stratowania przez byka. Że jak będę nieposłuszna, chętna do zabawy i  pełna fantazji, to mnie najpierw doprowadzą do szaleństwa, a potem wywiozą na drabiniastym wozie hen daleko, poza społeczeństwo, jak Jagienkę. Że jak mi tradycyjna rola żony i matki nie pasuje, to  mogłabym się ewentualnie przebrać za hajduczka i służyć jakiemuś rycerzowi, albo dać z siebie zrobić rozdartą sosnę.


Przyznam się. Żadna z tych opcji nie okazała się dla mnie kusząca. Dziewczęciem będąc,  wolałam biegać z Alicja za białym królikiem, łapać się parasoli Mary Poppins  albo wędrować z Dorotą po żółtej ścieżce.
Gdy miałam 19 lat zupełnie przypadkiem dostałam w ręce „Szklany Klosz” Sylwii Plath i to było dla mnie objawienie. Pisana w pierwszoosobowej narracji historia mojej amerykańskiej rówieśnicy pomogła mi zrozumieć wiele. Jak się okazuje pomaga do dziś także wielu innym. Dziewczynom, kobietom… Pewnie kiedyś pomogła też i Zientarowe, tłumaczce tej książki na język polski. Być może pomogłaby tez wielu chłopcom, mężczyznom zrozumieć ich koleżanki, przyjaciółki, kochanki, córki… gdyby nie fakt , ze od najmłodszych lat uczy się facetów, że czytanie książek o dziewczynach napisanych przez dziewczyny to zachowanie niemęskie, śmieszne i poniżej ich godności.

Tak, męczy mnie, że muszę wciąż takie przesądy tolerować. Bo inaczej mnie , jak starego chochola, jak tę Jagienkę, wyśmieją i wywiozą, hen, na rubieże cywilizacji. Męczy mnie to, że wiele wybitnych książek , napisanych przez niemężczyzn jest nie do znalezienia w księgarniach. Bo nie są wznawiane, tłumaczone, albo i dopuszczane do procesu wydawniczego. Męczy mnie to tak bardzo, ze chętnie bym wzięła i przycupnęła na jakimś krzesełku, i o tym pogadała.

Ale widzę, że miejsce już zajęte… Przez Pana Pisarza, co usiadł, rozkraczył się,  zaparł się nogami. Jego koledzy mówią mi, że  tak ma być, bo to człek nieomylny w tym co robi,   co radzi mi czytać. Patrzę i widzę, manspreading i mansplaining na jednym obrazku, portret niemalowany, ale prawdziwy Polskiego Pisarza pierwszej połowy 21 wieku. Oraz jego pouczających lektur. Co do których już co najmniej od lat kilkunastu jestem przekonywana ze są wybitne, prze prawdziwych facetów napisane i rewelacyjnie kondycję ludzką ilustrujące.


Tyle, że komuś się zapomniało, że do gatunku ludzkiego zaliczane są nie tylko osobniki z męską końcówką przy czasownikach i przymiotnikach. I poczułam ogromne zmęczenie faktem,  ze ciągle się o tym nie pamięta. Jeszcze bardziej  zmęczyłam się, próbując o tym przypomnieć niektórym osobom z social mediów. Zmęczyłam się tez, gdy po tym przypomnieniu musiałam się otrzepać ze słomy, która zostałam posypana. Tak, proszę Państwa, przyznaję, wystraszyłam się, ze ta słoma, prosto z butów dzielnych i nieomylnych czytelników wyjęta, zamieni mnie w kukłę Marzanny,! Jeszcze chwila i na pal wbiją i topić zechcą. Tu szepnę, że jakby tak co niektórzy poczytali niemęskie książki, to by wiedzieli, że jednak między kobietą, a kukłą jest pewna jest różnica! No ale do tego nie tylko studia nad lekturą „Lalki” trzeba mieć za sobą…

Wymęczona jestem, niczym Rosie Parks i Joanna D’Arc razem wzięte, ale mimo wszystko zbieram siły, na swoich drobnych nóżkach tupię do półek z książkami, by sporządzić piękną i unikatową niemęską dziewiątkę. Złożoną  z książek raczej nie do znalezienia w księgarniach internetowych i stacjonarnych, oraz w wyborach naszych Wybitnych Macho Manów Piszących i/lub Czytających. Mam nadzieję, że lektura tych książek nie tylko wielu z nas pomoże odpocząć od patriarchalnej narracji, wciąż dominującej w naszej kulturze. Ale i dostarczy wspaniałych wrażeń czytelniczych, bo to przede wszystkim bardzo dobre książki są.

Anita Brookner „Hotel du Lac” 

Margaret Forster „Podróże Maudie Tipstaff”

Muriel Spark "Pełnia życia Panny Brodie"

Sackville-West V.M. "Wygasłe namiętności

Sylwia Siedlecka "Fosa

Vicki Baum "Ludzie w Hotelu

Mary Westmacott "W samotności"

Angela Carter ‚Wieczory Cyrkowe” 

Hiromi Kawakami "Manazuru



Komentarze

  1. Jak już pisałem u ZwL jeśli mam już dzielić literaturę, to prędzej na dobrą i wujową niż damską i męską. Z tytułów chętnie skorzystam, bo jak raz częściej będę bywał w okolicach mojej WBP :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja też, pod warunkiem, ze nie będę się co rusz natykała na promo hołdujące zasadzie, że "baby to dla bab piszą, a prawdziwy mężczyzna tylko pisarzy czyta "

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to jeden kabareciarz mówił że specjalną manierą trudną do oddania w piśmie - bezedura! Kocham pisarki!

      Usuń
    2. Bardzo mnie to cieszy!

      Usuń
  3. Zgadzam się tym bardziej, że jestem świeżo po lekturze "Empuzjonu" Tokarczuk, który mnie zachwycił.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Podsumowanie roku 2023 cz. 1: czytelnicze męki

PRL utracony: "Autobiografia" Michała Witkowskiego